Kapusta duszona po włosku

Kapusta to wartościowe i dietetyczne warzywo - niestety według mnie potrzebuje sporo uwagi by stało się smaczne. Oto przepis na lekką przestawkę lub samodzielną przekąskę o typowo włoskim, wręcz wykwintnym smaku.


Potrzebne będą:
  • Średnia główka włoskiej kapusty
  • 2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 100g chudej szynki
  • 100g suszonych pomidorów z oliwy, lub 30 gram suchych
  • Pęczek natki pietruszki
  • Oliwa do smażenia
  • 8-10 łyżek białego octu winnego
  • Zioła: oregano, tymianek, cząber (najlepiej świeże)
  • Oliwa truflowa

W garnku rozgrzać oliwę. Zeszklić pokrojoną w kostkę cebulę i czosnek. Dodać poszatkowaną kapustę i dusić aż zmięknie (ok. 10 minut). Dodać zioła, pietruszkę, pokrojone w kostkę szynkę i pomidory. Doprawić do smaku solą, pieprzem i octem.Przed podaniem polać oliwą truflową. Można oczywiście posypać tartym parmezanem.

Trufla czekoladowa


Składniki
  • 2 jajka
  • 75 - 120 g fruktozy
  • 1 łyżka skórki otartej z pomarańczy
  • opcjonalnie: pół łyżeczki płatków chilli
  • 100 g czekolady 86%
  • 50 g masła
  • szczypta soli
  • 100 ml śmietany kremówki

Przygotowanie
Czekoladę rozpuszczamy z masłem w kąpieli wodnej. Dodajemy skórkę pomarańczową (i chilli); odstawiamy, żeby masa ostygła. Żółtka ubijamy z fruktozą i łączymy z przestudzoną z masą czekoladową. W zależności od ilości cukru otrzymamy deser wytrawny lub słodki. Ubijamy pianę z białek (jak zawsze ze szczyptą soli) i łączymy z masą.
Pieczemy w pergaminie w temperaturze 180 st. C w trybie z termoobiegiem. Podana porcja jest przeznaczona na formę o wymiarach 12x12 cm. i piecze się ok 35 minut. Zwiększając ilość należy wydłużyć czas pieczenia nawet do 55 minut. Najlepszym wskaźnikiem jest jednak patyk. Jeśli po nakłuciu środka ciastka wyciągniemy prawie suchy patyczek - kończymy pieczenie.

Ciasto jest w zasadzie typem sufletu, lecz w odróżnieniu od niego czekamy aż opadnie. Najlepiej pozostawić je na noc w lodówce, przybierze wtedy konsystencję trufli.
Podajemy z bitą śmietaną, malinami, kandyzowaną skórką pomarańczową lub tym co mamy pod ręką :).

Chleb... po prostu


Przepis opracowałem na podstawie różnych receptur znalezionych w sieci. Jego zalety to prostota, smak i trwałość.


Chleb który piekę jest chyba najmniej pracochłonny spośród wszystkich wypieków na zakwasie jakie znalazłem i odpowiednio zaplanowany ładnie wpasowuje się w rozkład dnia. Wypiek zaczynam za zwyczaj w czwartek po południu, by mieć gotowy bochenek w sobotnie południe. Dwie doby to sporo czasu lecz większość z niego zajmuje czekanie :).

Słowo o surowcach

Porcja przeznaczona jest na foremkę o wymiarach 260x95x70mm. Zużyjemy do jej przygotowania 600g mąki (nie licząc zakwasu). Mąki oczywiście pełnoziarnistej, czyli (wg polskich norm) typu con. 2000 dla żytniej i orkiszowej i con. 1750 dla pszennej. Proporcje proponuję następujące:
  • tylko mąka żytnia - mój ulubiony: wilgotny, pachnący i wyrazisty w smaku
  • 400g mąki żytniej i 200g orkiszowej typ 3000 - delikatniejszy w smaku, bardziej kruchy. Odpowiedni do powideł i dżemów.
  • 300g mąki żytniej i 300g pszennej typ 1750 - najlżejszy w konsystencji, bułczany w smaku - dla miłośników lżejszego pieczywa.
Oprócz mąki potrzebne będzie:
  • 50g płatków owsianych
  • 1 łyżka mielonych nasion kolendry
  • pół łyżki soli (niejodowanej)
  • otręby owsiane
  • odrobina oleju
  • opcjonalnie maślanka.

Zakwas teraz

To podstawa chleba więc trzeba poświęcić mu osobny rozdział.
Dobrego pieczywa nie zrobi się niestety bez przygotowania. Zakwas - czyli źródło bakterii kwasu mlekowego trzeba mieć wcześniej. Najłatwiej uzyskać go metodą "na sępa" - popytać znajomych i współpracowników. A nuż ktoś ma i odstąpi trochę. Jeśli nie mamy szczęścia musimy przygotować duży słoik. Do słoika wsypujemy pół szklanki mąki żytniej razowej i rozprowadzamy ją z wodą do konsystencji śmietany. Przykrywany słoik tkaniną i odstawiamy w ciepłe miejsce. Za 24 godziny do słoika dodajemy 3 łyżki mąki i około pół szklanki wody. I tak przez 5 dni.
Trzeciego dnia powinny pojawić się oznaki fermentacji: bąbelki gazu i kwaskowy, przyjemny zapach, podobny do piwa lub jabłek. Jeśli pojawi się czarny kolor, nieprzyjemny zapach lub pleśń - czas rozpocząć eksperyment od nowa.
Zakwas nabiera mocy z wiekiem - niech nie deprymują was pierwsze słabo wyrośnięte bochenki. Po wykorzystaniu chowamy zakwas do lodówki w zakręconym słoiku by zahibernował. Dzięki temu  nie będziemy musieli go ciągle dokarmiać (a niedokarmiany zakwas umrze w kilka dni w temperaturze pokojowej)
Przed kolejnym wypiekiem trzeba obudzić bakterie - wyciągamy zakwas z lodówki, ogrzewamy do temperatury pokojowej i karmimy normalną porcją mąki i wody. Bakterie zaczną się mnożyć i po 8-12 godzinach zakwas będzie "aktywny" czyli gotowy do wykorzystania przy wypieku.

Potem kwas

Kiedy już mamy dobry, mocny i aktywny zakwas używamy go do zaczynienia ciasta. To najbardziej czasochłonny etap. Podczas procesu zakwaszania ciasta istotna jest temperatura. Nie może spaść poniżej 20 stopni ani wzrosnąć powyżej 32 (dane doświadczalne).
Przygotowanie kwasu polega na mieszaniu zakwasu z mąką i wodą i (niespodzianka) czekaniu. Zaczynamy mieszając po 50g zakwasu, mąki żytniej i wody.Proponuję rozpocząć ten etap w piątek około godziny 16. Miskę z zaczynem odstawiamy przykrytą w ciepłe miejsce na ok. 6 godzin. Po tym czasie objętość zaczynu nie wzrośnie, jednak w jego strukturze powinny pojawić się bąble. Dodajemy kolejną porcję mąki i wody - po 50g. Tym razem odstawiamy na 8-12 godzin (zgodnie z moim rozkładem - na całą noc). Po tym czasie wzrost objętości zaczynu powinien być zauważalny. Dodajemy kolejną porcję mąki i wody i zostawiamy całość na 3-4 godziny. Gotowy zaczyn powinien wyraźnie wrosnąć. Kiedy zacznie opadać (a widać to dobrze na środku naczynia) trzeba zacząć przygotowanie ciasta.

No i sam chleb

Na około 30 minut przed wyrabianiem ciasta należy zalać gorącą wodą płatki owisane by zmiękły.
Do zakwasu dodajemy odmierzoną mąką, otręby (bez wody), kolendrę i sól. Wlewamy płyny - zazwyczaj do osiągnięcia dobrej konsystencji potrzeba 2 szklanek wody. Jedną z niech warto zastąpić maślanką.
Ciasto wyrabiamy krótko - aż połączą się składniki. Powinno mieć konsystencję lepkiej gliny.
Foremkę przygotowujemy zależnie od jej rodzaju - jeśli ma powłokę teflonową wystarczy ją wysmarować delikatnie olejem - jeśli nie po posmarowaniu osypujemy ją dokładnie otrębami. Wykładamy ciasto do formy wyrównując je mokrą dłonią - powinno wypełnić ją w 2/3 objętości. Odstawiamy do wyrośnięcia. Ja wstawiam formę do piekarnika z włączonym światłem. Czekamy 1-4 godziny. Kończymy wyrastanie, kiedy bochenek zacznie wystawać nad formę. Wyjmujemy go wtedy i nagrzewamy piekarnik do 240 stopni. W międzyczasie nacinamy wierzch bochenka - zapobiega to niekontrolowanemu pękaniu skórki i odgazowuje nieco wierzchnie warstwy ciasta by nie przerosło i nie wykipiało.
Do nagrzanego piekarnika wstawiamy formę, a na jego dno wrzucamy 5-6 kostek lodu. Temperaturę zmniejszamy od razu na 220 stopni. Po kwadransie zmniejszamy temperaturę do 200 st. a po kolejnym do 180. Po następnych 15 minutach wyjmujemy gotowy bochenek z pieca.
Jeśli wszystko zrobiliśmy jak należy chleb da bez problemów wytrząsnąć się z formy, a jego skórka ze wszystkich stron będzie twarda. Zostawiamy go do ostygnięcia na kratce (by był równo podparty i miał dostęp powietrza do spodu). Najlepiej napocząć go następnego dnia rano.
Chleb przechowujemy w szafce lub chlebaku zawinięty w lnianą szmatkę. Dzięki temu zachowa świeżość na co najmniej 5 dni, jeśli oczywiście coś z niego do tego czasu zostanie.



Filet z kurczaka z pomarańczami, kurkami i fasolką szparagową

Znowu bez zdjęcia :( Tak to jest jak się pożycza aparat.

Ale wracając do kuchni - to najciekawsza połączenie smaków jakie ostatnio znalazłem.

Składniki

  • 2 filety z kurczaka
  • 10 dag świeżych kurek
  • 25 dag fasolki szparagowej
  • 150 ml słodkiej śmietany 30%
  • pół średniej cebuli
  • ząbek czosnku
  • pół pęczka naci pietruszki
  • rozmaryn
  • tymianek
  • chili w proszku
  • ziele angielskie
  • liść laurowy
  • sok z połowy cytryny
  • sok z połowy pomarańczy
  • połówka pomarańczy
  • oliwa
  • masło
  • sól
  • pieprz

Przygotowanie

Fasolkę gotujemy normalnie, wedle gustu. Ja proponuję al dente.
Oczyszczamy filety z kurczaka i nacinamy je z wierzchu w poprzek co 1,5 cm ( w te nacięcia wsadzane będą kawałki pomarańczy).
Przygotowujemy marynatę: kruszymy liść laurowy i ziele angielskie, dodajemy tymianek i rozmaryn oraz chili. Mieszamy z sokiem cytrynowym i pomarańczowym oraz oliwą. Zanurzamy przygotowane filety i odstawiamy na godzinę w chłodne miejsce.
Kiedy już się zamarynują wykładamy je na brytfankę, solimy i wkładamy w przygotowane nacięcia cząstki pomarańczy. Pieczemy aż się zrumienią i 200 st. C. (około 15 minut ostatnie 3 z termoobiegiem).
Oczyszczone kurki kroimy na plasterki. Cebulę i czosnek siekamy w drobną kostkę. Rozdrabniamy też nać pietruszki. W rondelku rozgrzewamy łyżkę masła i szklimy na niej cebulę. Dodajemy czosnek i smażymy jeszcze chwilę. Dodajemy grzyby i natkę, tymianek, sól oraz pieprz. Dusimy całość pod przykryciem aż grzyby zmiękną. Wtedy dolewamy śmietanę i redukujemy sos do satysfakcjonującej konsystencji.

Na talerz wykładamy fasolkę, na niej kładziemy filet z pomarańczami i obficie polewamy sosem. Ma być go dużo, by oblał również fasolę.

Fajnego bloga widziałem!

Wpadłem ostatnio na tego bloga: montignacowo.blogspot.com.
Widzę, że mamy kilka zbieżnych pomysłów, jednak Autorka ma znacznie bogatsze doświadczenie. Spróbowałem już Tiramisu według jej przepisu - obłęd! Serdecznie polecam.

Warzywa w śmietanie


Powinno być w mleku kokosowym, ale jego IG wynosi 40 więc zostało zastąpione słodką śmietaną, jak się okazało bez uszczerbku dla smaku.
Potrzebne będą warzywa: papryka, cukinia, kalafior, brokuły, młoda cebulka, bakłażan, młode patisony itd.
Dodatkowo przydadzą się świeże lub suszone chilli, czarnuszka, gorczyca, goździki, listki kafiru lub/i trawa cytrynowa, sok z cytryny lub limonki, świeża bazylia, ciemny sos sojowy i oczywiście wspomniana śmietana: słodka, 30%.
Warzywa kroimy w równe kawałki. Do rondla lub woka na 2 łyżki oleju wrzucamy ziarna gorczycy, czarnuszki i goździki i smażymy na średnim ogniu . Gdy ziarna zaczynają pękać, dodajemy papryczki chilli i smażymy chwilę po czym dorzucamy nasze warzywa, posiekaną trawę cytrynową i liście kafiru. Zwiększamy ogień i smażymy jarzyny aż zaczną mięknąć. W międzyczasie dodajemy sok z cytryny i sos sojowy. Zalewamy całość śmietaną i dusimy jeszcze kilka minut, aż sos zacznie gęstnieć. Warzywa powinny być "na ząb". Posypujemy liśćmi bazylii i podajemy.
A podawać możemy jako samodzielne danie lub jako przystawkę do chudych mięs.


Muffinki z wędzoną makrelą i brokułami

Świetne danie na wynos lub na imprezę. Oczywiście powinno być podawane w towarzystwie surówki, ponieważ ocieka tłuszczykiem.

Na sześciomuffinkową blaszkę potrzebne będą:
  • 4 jajka
  • 200g serka mascarpone
  • różyczki brokułów
  • kawałki wędzonej makreli
  • kapary
  • pieprz
Przygotowanie jest banalne i zajmuje chwilę. Najpierw natłuszczamy lekko blaszkę by mieć pewność, że babeczki gładko wyjdą z foremek. Do każdej z nich wrzucamy kawałki ryby, zblanszowane różyczki brokułów i dobrze odsączone kapary. Wsad powinien wypełnić około 2/3 objętości formy. Nie upychamy go! Zostawiamy miejsce by mogło wypełnić je "ciasto".
Masę przygotowujemy ubijając jaja z mascarpone i przyprawiając całość sporą ilością pieprzu. Foremki zalewamy prawie po brzegi.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Tuż przed włożeniem muffinek wrzucamy na dno piekarnika 5-6 kostek lodu. Pieczemy, aż babeczki wstaną i zbrązowieją - około 20 minut.